Kiedy zapada mrok gromadzimy energię i czujemy senność, a gdy do mózgu dociera informacja o obecności światła mobilizujemy się do podjęcia działania. Podobnie reagujemy kiedy temperatura spada – im jest zimniej, tym większemu spowolnieniu ulega nasz metabolizm. Tak w uproszczeniu działa ten mechanizm, tak naprawdę jednocześnie w naszym organizmie zachodzi wiele procesów biochemicznych odpowiedzialnych za nasze samopoczucie. Zdaniem naukowców depresja sezonowa wzmogła się wraz z zaburzeniem równowagi między czasem pracy i wysiłku, a czasem relaksu. Nasz zegar biologiczny, przy wyraźnej pomocy z naszej strony, stawał się z czasem coraz mniej precyzyjny, czego skutki odczuwamy aktualnie.
Depresja sezonowa ma różne objawy i różne natężenie. Można jednak wyróżnić jej najczęstsze objawy. W pierwszej kolejności są to: przygnębienie, poczucie beznadziejności i smutek, którego przyczyn zazwyczaj nie umiemy wskazać. Niewielkie kłopoty czy trudności urastają do rangi problemów nie do rozwiązania, a mobilizacja do podjęcia działania trwa zdecydowanie dłużej niż ma to miejsce latem. Doświadczamy trudności z koncentracją uwagi nawet kiedy oglądamy film lub prowadzimy towarzyską rozmowę, przekładamy terminy, przerywamy pracę w połowie. Odczuwamy rozdrażnienie i ciągłe napięcie, podenerwowanie lub z kolei zapadamy się w sobie. U prawie 90% osób cierpiących na depresję sezonową objawy te występują głównie w godzinach rannych i przedpołudniowych. Nie mają siły by wstać z łóżka, a jakikolwiek dodatkowy wydatek energetyczny wydaje się im niemożliwy. Zmobilizowanie się do działania trwa nawet kilka godzin, w czasie których czują, że nie potrafią zrobić nic sensownego. Potem zazwyczaj jest trochę lepiej, ale z chwiejnej i z trudem osiągniętej równowagi może wytrącić choćby drobnostka. Osoby cierpiące na depresję sezonową odczuwają senność, lecz kiedy nadchodzi wieczór nie mogą zasnąć, co dodatkowo negatywnie wpływa na ich nastrój. Pojawiają się także takie objawy jak obniżenie sprawności seksualnej czy kłopoty z apetytem, choć statystycznie częściej jemy zdecydowanie więcej niż tracimy apetyt.