Praca fizyczna jest uważana za cięższą, niż praca za biurkiem, choć tak naprawdę ta za biurkiem wymaga nieraz ogromnej koncentracji i ogromnego wysiłku, a także wiąże się z silnym stresem, więc trudno ją uznać za mniej wyczerpującą. Wielu ludziom słowo „relaks” wciąż jednak kojarzy się przede wszystkim z sofą i telewizorem, a apele lekarzy i specjalistów, o to by się ruszać, trafiają nam do przekonania głównie w tygodniu pomiędzy Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, kiedy to podejmujemy noworoczne postanowienia. W lutym sale gimnastyczne i baseny zaczynają ponownie świecić pustkami.
Dlaczego tak się dzieje? Czy „relaksowanie się” przed telewizorem rzeczywiście poprawia nastrój?
Niestety nie. Nie bez powodu specjaliści alarmują. Lenistwo fizyczne to groźba zarówno dla zdrowia naszego organizmu, jak i dla zdrowia psychicznego.
Po pierwsze, człowiek, któremu coś fizycznie dolega, ma obniżony nastrój. Możesz to łatwo sprawdzić obserwując swój humor gdy masz katar lub gdy boli Cię brzuch. To zresztą dość oczywiste. O wiele trudniej o dobry nastrój także wtedy, gdy jesteśmy zmęczeni. I tu pojawia się paradoks związany z biernym relaksem i niechęcią do ćwiczeń. Gdy pogrążamy się w lenistwie i nie ćwiczymy, tracimy kondycję. Bez kondycji, szybciej się męczymy. Gdy jesteśmy zmęczeni, tracimy pogodny nastrój.
A zatem płynie stąd logiczny wniosek, że osoba, która utrzymuje wysoką sprawność fizyczną i dobrą kondycję, ma szansę mieć więcej energii na co dzień i lepszy humor.
Ale to jeszcze nie wszystko! Ludzie, którzy pracują na siedząco, za biurkiem, po powrocie z pracy mają wrażenie, że nie mają na nic siły. Dlatego, mimo ambitnych planów na początku roku, szybko rezygnują z kolejnego wyjścia do parku, czy na siłownię.
Tymczasem zmęczenie to jest pozorne. To umysł jest zmęczony, mózg niedotleniony, lecz reszta ciała jest tylko znudzona ciągłym trwaniem na miejscu i oczekiwaniem aż coś się zmieni.
Dlatego często ci śmiałkowie, którzy są w stanie się przełamać i ruszyć do ćwiczeń, zauważają nieraz, iż mimo początkowego ogromnego zmęczenia, ich organizm „skądś” bierze siły do działania, a po godzinie treningu czują się znacznie lepiej niż przed.
Dzieje się tak właśnie dlatego, że po wysiłku fizycznym odzyskujemy równowagę pomiędzy zmęczeniem mózgu (który w czasie treningu mógł się zrelaksować i dotlenić), a znudzonymi mięśniami, które potrzebowały trochę wysiłku!
Wydaje się, że poczucie, iż relaks na sofie przed telewizorem jest „przyjemnością”, jest przekonaniem pochodzącym z czasów kiedy większość ludzi pracowała fizycznie, a odpoczynek w postaci biernego leniuchowania był przywilejem królów, zwykłym ludziom należał się rzadko i trwał krótko. Nawet zresztą dziś, jeżeli ktoś pracuje fizycznie, w dalszym ciągu bierny relaks jest najlepszym odpoczynkiem. Jednak w przypadku osób pracujących umysłowo jest to mylne przekonanie, przyzwyczajenie nie mające pokrycia w obecnej rzeczywistości.
Warto zdać sobie sprawę z tego, że nasz tryb życia znacznie odbiega od trybu życia naszych pradziadków, po których zostały nam przekonania i przyzwyczajenia. Przecież jeszcze niedawno ludzie więcej chodzili, więcej robili ręcznie… Gdy to zrozumiemy, zauważymy też, że teraz musimy poszukiwać nowej harmonii, zgodnej z sytuacją, w której funkcjonujemy. Prawdziwy relaks to harmonia ciała i ducha, którą czasem można osiągnąć dzięki biernemu odpoczynkowi, jednak coraz częściej potrzebne jest do jej osiągnięcia właśnie zwiększenie aktywności fizycznej.